Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom II.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

siła dawniej, to już im dał za wygraną.
Coraz bardziej rozmarzony, począł pan Marek:
— Ja jejmości wszystko powiem, tylko cyt! — dodał — wara gadać, bo jak się dowie! — schwycił się chłopek za uszy — byłoby mnie było! Jejmość jesteś dobra kobieta, ale trzeba trzymać język za zębami... Będziecie się mieli z pyszna z nim, nie ma co mówić. Na niego jeden tylko jest sposób... tchórz! ot co! boi się i ludzi i muchy i pająka; wszystko mu się zdaje, że na niego ktoś się czai, nikomu nie wierzy, ale każdy mu straszny. Jejmość jesteś dobra kobieta, ja jejmości wszystko powiem. On mnie wziął z maleńkości do dworu, bo ja byłem sierota, to ja to najlepiej wiem...
Pokiwała głową Balcerowa raz i drugi.
— Wasan tu sobie odpocznij — rzekła — a ja się pójdę do niego dowiem, czy czego nie potrzebuje.
— Ot i dobrze, aby mnie nie wołał, bo taki ma nos, że się zaraz kminkówki dowącha i baty nie miną — odpowiedział Marek — albo za uszy wytarga.
Nie słuchając już go, mocno przestraszona, ale usiłując przybrać minę swobodną, poprawiwszy chustki, Balcerowa poszła na przeciwek. Przybyły chodził tam po izdebce z fajką w zębach, chmurny i milczący, targając czupryny.
— Możeby panu co jeść zrobić? — zagadnęła gospodyni — tu jest wszystko, chwała Bogu, i jaja i mięso i masło swoje, i co tam pan każe, a nie chwaląc się zrobić to się potrafi.
— Nie, nie, nie będę jadł — rzekł przybyły, jakby chciał coś mówić i wahał się, wpatrując w drżąca szynkarkę — jestem coś niezdrów... zmartwiłem się tą śmiercią waszego Czeszaka... to był mój przyjaciel, bardzo mi go żal! Ale powiedzcież mi, nie z zaraźliwej jakiej choroby on umarł? co to jemu było?
— Ja tam nie doktorka, to nie wiem proszę pana, ale ludzie mówią, że ze zmartwienia skończył...
— Ze zmartwienia! — zakrzyknął nieznajomy — a czegoż to się tak zmartwił?