Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom II.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Te tysiące przyjaźni i admiracyj, tłum różnobarwny ludu, tak umiała jakoś utrzymać w pokoju i ładzie, że z kolei każdy rzuconą mu chwileczkę szczęścia chwyciwszy, po cichu śmiał się z drugich i czekał.
Nareszcie, najniespodzianiej gdy się gubiono w domysłach kogo piękna Dosia uszczęśliwi swym wyborem, rozeszła się wiadomość, że wychodzi za hrabiego Brunona. Dziwniejszego wyboru trudno było uczynić, i z dobrej woli małżeństwo to zdawało się nie pojętem. Prawda, że Bruno był jednym z największych magnatów w kraju, że imie miał znakomite i starożytne, stanowisko książęcia udzielnego, ale wdowiec, rozwodnik, stary, skąpy, w życiu ciężki i nieznośny, zużyty, ostygły, zimny, nie mógł się podobać dzieweczce, której serce miało prawo zapragnąć czegoś więcej, i innego. Nikt z razu nie wierzył wieści, potem posądzano hrabiego Tilly, że ją na to namówił, tymczasem wuj może ze wszystkich najmocniej był przerażony i wylękły. — Dosia wybrała sama, dobrowolnie, rozmyślnie.
Nie znając człowieka, zdala wydawało się to zwycięztwem niesłychanem, zblizka prawdziwem nieszczęściem, znano nadto dobrze Brunona, by nie przewidywać co czeka piękną Dosię. Ona potrząsała główką gdy jej mówiono o tem, uśmiechała się i kończyła zawsze:
— Zobaczymy.
Jakkolwiek woli jej we wszystkiem uległy i zawojowany całkowicie, Tilly kilkakroć czuł się w obowiązku przestrzedz Dosię, oparł się nawet z razu i wymógł, że to do dłuższego zostawi namysłu, w ostatku musiał się zgodzić. Tłum wielbicieli powinien się był rozprószyć gniewny i opuścić swoją królowę, ale ona miała ten urok niepojęty, który przyciąga choć nie daje nadziei, wiąże na wieki i odbiera wolę — zrozpaczeni pretendenci pozostali.
Hrabia Brunon przy Dosi wyglądał tak pociesznie, że zdawał się umyślnie wybraną dla podniesienia jej sprzecznością; choć rysy miał piękne niegdyś i jeszcze