Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom II.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Hm! hm, i cóż, niecierpliwie skręcił się na ławie organista nalewając drugą szklankę...
— Nieboszczyk który mnie i Balcera bardzo lubił, bo to on nam dał ten chleba kawałek na propinacji — panie mu nagrodź, odebrał zkądeś zdaleka list z Warszawy czy co, przez umyślnego, o połudeńku... widzieliśmy jak ten posłaniec jechał do dworku. A był zdrów jak ryba... tylko po swojemu smutny, bo wesołości już tak z przyrodzenia nie miał.
Stara Jadwiga, kulawa jego gospodyni... która tam raz w raz na niego naglądała, bo mu i prażyła, i służyła kręciła się kiedy list odebrał... i postrzegła, że załamawszy ręce, kląkł... modlić się zaczął i długo płakał jak dziecko... Dosi wychowanicy nie było w izbie, coś robiła na ogródku... aż Jadwiga znając, że jej słówko u starego najlepiej pomoże, bo ją kochał gdyby własne, zaraz po nią pobiegła, i ściągnęła ją od kwiatków... Otóż nieboszczyk list ów schowawszy, posłańca bez odpowiedzi odprawił, tylko go opłacił, (bo on tu przychodził potem na piwo), a sam słyszę caluchną nockę oka nie zmrużył, jeno chodził a lamentował... Dosia próżno się starała dowiedzieć nawet, co to było, tylko jej klęknąć kazał i zmówić anioł pański, nie wiem za czyją duszę. Tego dnia ani spał, ani jadł, w sobotę pojechał z Dosią do kościoła i sprawił jakieś nabożeństwo za zmarłego, bardzo słyszę przystojne, a wieczór powróciwszy, tak się i położył w łóżko i obległ. Nazajutrz ja latałam do dworku, myślę sobie, że się albo co dowiem, albo poradzę, ale dostąpić go nie mogłam; Dosię tylko w łzach się rozpływającą widziałam... Posłali po doktora; ale jak przyjechał, tylko słyszę głową kiwał, i zaraz powiedział, że z niego nic nie będzie. W tej nieszczęśliwej dziewczynie, bo to była gdyby rodzona córka, ducha prawie nie stawało, tak ona go kochała... serce się krajało słuchając jej płaczu... że nie oszalała to laska Boża, i teraz słyszę spokojniejsza... Już jak poszło na gorsze, to i przytomność stracił i siły, a co nasprowadzali znachorów, co robili, co radzili, nic nie pomagało.. Otoż tak to do wtorku się męczył biedaczysko