Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom II.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gadła, że tu się inaczej żyje, innemi kieruje celami, inaczej czuje i stosunek ludzi wcale być musi różny od prostych pierwotnych wsi obyczajów. Przelatujące powozy zdumiewały ją ilością i wytwornością, zapytywała zrazu służącej czyje by były i nie mogła się wydziwić, gdy dziewcze uśmiechając się z jej prostoty, odpowiadało, że tyle tu ich jest, iż nikt nie wie czyje. Spostrzegła także, że w tym tłumie bardzo się mało kto znał, najwięcej było obcych sobie, a klas, różnic i odcieni tyle! Na wsi wszyscy niemal składali jedną rodzinę spojoną tysiącami węzłów; tu ujrzała zbiorowisko obojętnych sobie i nieznajomych, ocierających się i niezważająch na się wzajemnie, każdy śpieszył w swoją stronę, szedł zaprzątniony sobą, i nie oglądał się nawet na to co koło niego wrzało i szumiało... nie żegnał przed pogrzebem, nie wstrzymywał jękiem, nie tracił chwili drogiej na współ-czucia.
Wchodząc dopiero do kościoła, Dosia uczuła się znowu jakby na wsi... Choć wspanialszy to był przybytek od znanych jej na parafii, choć błyskotliwszy i świetniej urządzony, ten sam przecie duch wiał od ołtarzy, a Bóg i modlitwa ludzi tu w jakąś całość spajały. Spokój błogi wionął na nią orzeźwiająco od krzyża Pańskiego, uklękła i lżej się jej zrobiło, gdy usta wymówiły pierwsze słowo wyuczone przez przybranego jeszcze ojca i piastunkę. Sierota poczuła się dziecięciem Opatrzności na modlitwie, gorąco złożyła ręce, łza zakręciła się jej w oczach, a myśl pochwyciła ją i powiodła nazad ku Sadogórze, ku Jadwidze, Piotrowi, na zielone pola, do szumiących lasów, w umajoną młodość, w weselsze kraje dzieciństwa... przestała się modlić zaczęła płakać.
Staruszek ksiądz wychodzący ze mszą, zdał się jej podobnym do proboszcza, ten sam, który miała w domu, znalazła tu obrazek N. Panny Częstochowskiej w ołtarzu, ten sam śpiew, te same słowa... i utonęła w przypomnieniach...
I widziała jak z łoża konania surowym a boleści pełnym wzrokiem, spojrzał na nią przybrany ojciec,