Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom I.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

prześliczne, ołtarz wielki od marmuru i złoceń... choć to dzień był powszedni, ludzi się zebrało dosyć wiele, znać dworscy; jakaś staruszka małego wzrostu, i o lasce wchodzący jegomość siwy, krótko ostrzyżony z zaczesanemi do góry gęstemi włosami, zwrócili moją uwagę... byli to sami państwo. Skromnie ubrani pomieścili się sobie w ławeczce; za niemi wszedł mężczyzna lat już około czterdziestu mający, podobny do starego; nazywają go tu młodym panem lub Olesiem. Wszystko twarze tak poczciwe, dobroci pełne i braterskie, że spojrzawszy na nie pokochać musisz od razu. Przy nich kołem mnóstwo się ludzi umieściło z troskliwością starym posługując... Gdy mi zasygnowawszy wychodzić przyszło z mszałem, nie wiem doprawdy jak się dostałem do wielkiego ołtarza, tak mi twarz paliła, tak nogi drżały, zwłaszcza gdym postrzegł że wszyscy na mnie patrzą. Wzrok ojca, który stał przy panu Doroszeńce jakoś mnie podtrzymał, obawiałem się mu głupotą moją zrobić przykrość, i tak jakoś szczęśliwie wybrnąłem z ministrantury.
Msza odbyła się prędko, a ja z kanonikiem wszedłem nazad do zakrystji, czekając czy ojciec po mnie nie przyjdzie i nie wiedząc co robić z sobą. Na nieszczęście, przy wyjściu postrzegli ojca państwo i pociągnęli go za sobą, a ja się zostałem z księdzem, który jeszcze pacierze odmawiał. Już byli wszyscy z kościoła powychodzili, kiedy ks. Ginwiłł podniósł się z klęcznika i obejrzawszy na mnie uśmiechnął.
— No! chodź trusio kochany — rzekł — już ja cię sam zaprowadzę do pałacu, a wstydź się takiem być dzieckiem. Pana Boga się bój, grzechu się lękaj, a ludzi nie ma czego. Śmiało, śmiało! zresztą to tacy poczciwi państwo, że bodaj się tacy na kamieniu rodzili; ośmiel się, bo cię za dudka wezmą.
Jakoś mnie istotnie oprzytomnił. Poszliśmy tedy znowu w dziedziniec pałacowy, i wprost do wielkiego wejścia; tu mi się jednak tak w oczach dwoiło, żem z razu nie wiele widział. Ślicznież tu ślicznie! W sieni wielkiej cały nasz dworek, a może i stodółka by się po-