Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom I.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Lasy drzemią sine... pełno drzew wszędzie, w gajach dworki, w olszynach wioski, na dachach klekocą bociany... nawet szerokie błota, mieszkanie ptastwa, kiedy się z nich gwar wieczorny odezwie, żyją mi i śpiewają...
Ojciec, kiedym tak zamyślony się przyglądał, kilka razy na mnie spojrzał, ale modlił się prawie do południa; konie szły same, bo je stare doświadczenie prowadziło, nie potrzeba było ani poganiać, ani kierować... takie mądre. Później zaczął się odzywać, ale wszystkie jego uwagi były gospodarskie... najwięcej go obchodziły kopy w polu, rola i jutrzejsza pogoda. Borowej nie wspomniał, choć radbym był czegoś się o niej dowiedzieć więcej nad to co mi w domu mówił. Popasaliśmy w małej karczemce nad drogą, i do nocy się wlokąc, bo konie coraz szły opieszalej ku końcowi dnia, stanęliśmy na nocleg we wsi już do tych państwa chorążych Jamuntów należącej. Ojciec się tak rozrachował, żeby nie zbyt rano przybyć, ani nadto późno, przed samym obiadem. Przespaliśmy się na sianie, i ze dniem byliśmy na nogach. Rozumie się żem ojcu zaprzątać się nie dał ani końmi, ani pojeniem ich, ani przyniesieniem siana, bo stary widocznie był drogą zmęczony. Gdy z rana wstawał, dobrze się musiał zeprzeć na rękach, żeby dźwignąć z ziemi i za krzyże się pochwycił. Znowu tedy po grobelkach i piaseczku, truchtem do tej Borowej, a tu jak nie widać tak niewidać, aż mnie to trochę zniecierpliwiło.
Nareszcie wybraliśmy się z lasu od którego wiodła piękna lipowa stara ulica do miasteczka, bielejącego w dali. Zdaleka to już poważnie wyglądało, a na prawo dwór ogromny, zabudowania mnóstwo, kościół na pagórku widny na całą okolicę, ogrody poobmurowywane, słowem, rezydencja jakaś pańska, przy której małe miasteczko jak z kart się wydawało drobne i malutkie, chociaż dosyć porządne. Nazwisko to tylko miasteczka nosi, bo trocha żydów pośrodku, a dalej ulice z chatami wieśniaczemi porządnemi, i mieszczanie widać koło roli się zajmują. Zajechaliśmy na rynku do karczmy skromnej, żeby się tam przebrać i do-