Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom I.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rążyną, staruszka wstała, a ja wybiegłem do ogrodu...
Tu wszystko z sobą w dziwnej harmonji, ludzie, mury, drzewa... zdaje się że osoby i tło na których występują, najgenjalniejszy tworzył artysta... gdzieindziej zda się postacie te tak-by majestatycznie się nie wydawały, tak-by nie żeniły się z naturą. Okolica otaczająca smutna, tęsknotą przesiąkła, ale pełna powagi, bory ogromne, sosny i jodły niebotyczne.. jeziora jasne, rzeki szerokie... a krajobraz choć płaski, jednak rozległy... Miejscami te ławy żółtych piasków, od których promienie słoneczne z taką się odbijają siłą, dodają surowości pejzażowi, a rozsiane na nich czarne, jałowcowe krzaki, mają coś w sobie cmentarzowego. Ogród pałacowy prześliczny, drzewa w nim tak ogromne jak w Białowieżskiej puszczy... Szpalery po kilka tysięcy kroków długie, tarasy, kondygnacje, figury kamienne, sadzawki wielkie jak stawy... cały las... Gdyby tak ojcu, który siedzi na kilku zagonach, tylko to co tu pustuje... jaki by był pan z niego! Ależ na świecie i to potrzebne... Czuję, przechadzając się nie raz wśród tych drzew, że co tylko człowiek zrobił na ziemi z myślą o piękności, dla dogodzenia jakiejś nieokreślonej potrzebie duszy, zawsze ma w sobie coś pobudzającego do uczucia szlachetniejszego, do poważniejszej myśli. Na gruzach jakiego młyna lub fabryki, na rumowisku karczmy lub gorzelni, nie przyjdzie ci myśl żadna, chyba ta że głupi był co się temu dał zwalić; tu bodaj w tym ogrodzie, kilka grubych pni w rząd stojących już ci coś powiedzą, jakimś poczciwym cmentarnym smutkiem duszę napełnią... szepną ci pragnienie modlitwy...
Ogród ten jak dziś się podniósł, jest monumentem, i ten co go zakreślał pierwiastkowo nie marzył może, by z niego taki gmach zielony wyrósł kiedyś. W iluż to ogrodach, pozakładanych dla oka... sieją dziś brukiew i sadzą kapustę wypaliwszy drzewa... w S... sam coś podobnego widziałem. Tu wszystko się ostało całe, pielęgnowane i szczęśliwym trafem, myśl zieleni się w pełni co roku rozrsatając bujniej. Ja w tej sy-