Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 2.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

były, zgrubiałe; blado-niebieskie oko, zimne, szkliste, wyrażało dumę i obojętność, ale umiało tak samo mówić dowcipem i słodyczą.
Zatrzymała się tak chwilę przed drzwiami w głębi sali przyległej, z której obejmowała oczyma salę audyencyonalną, a potem powoli, mierzonymi zaczęła się posuwać krokami; poprzedzał ją dwór świetny w mundurach błyszczących, w gwiazdach i od złota cały. Szło naprzód dwunastu szambelanów, dwunastu kamerjunkrów, potem czterech jenerałów adjutantów, oficerowie gwardyi i dowódca kawalergardów (miejsce to niegdyś Potemkin zajmował). Na ostatek damy, frejliny, ochmistrzyni. Innych dni towarzyszył zwykle w. książę następca z żoną i dzieci, ale w tym dniu ich nie było.
Imperatorowa przemówiła kilka słów do posła angielskiego i kilku dyplomatów, a potem posuwać się zaczęła wśród tego żywego szpaleru, który, jakby wichrem zginany, łamał się przed nią, giął, przyklękał, padał... Katarzyna białą swą rękę dawała do pocałowania. Do niektórych osób przemawiała krótkiemi słowy, to po francusku, to po niemiecku, to po rosyjsku. Dnia tego czoło jej było zasępione, usta zacięte, wyraz nieukontentowania rozlany po twarzy.
Już zdala znać imperatorowa spostrzegła górującą nad innemi, poważną postać nieznanej sobie kobiety i nie domyśliła się jej nazwiska, gdyż w. ochmistrzyni wyraźnie o nie spytała. Brwi ściągnęła jeszcze bardziej, usłyszawszy odpowiedź, przyśpieszyła kroku, zbywając kilka osób skinieniem i... stanęła groźna przed Heleną, która wedle ceremoniału klęczała.
Nazwisko schwyciła Katarzyna i powtórzyła je, wpatrując się długo w klęczącą... powoli, usiłując widocznie oczekiwaniem i surowością swą strach w niej obudzić.
Ale to się nie stało: wejrzenie śmiałe Heleny spotkało wzrok imperatorowej. Bóg jeden wie, co sobie dwie kobiety powiedziały, jakiem uczuciem drgnęło serce Katarzyny, ale... dziwnym psychologicznym fenomenem imperatorowa, zamiast się pogniewać, stała się łaskawą i wspaniałomyślną, uśmiechnęła się łagodnie...