Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 1.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XXI.

W ostatecznej nędzy, jak w nieuleczalnej chorobie, dziwne się rodzi uczucie w człowieku — zaczyna rachować nie na możliwe wypadki, ale na cuda i nadzwyczajności.
W szczęściu każda niespodziana rzecz jest straszną, w złej doli pragnie się czegoś dziwnego, jakichś wypadków niespodzianych, bo one pogorszyć już nie mogą stanu, a na lepsze tak łatwo zmienićby potrafiły!
Groszem wydartym z łachmanów żebraczych utrzymują się loterye, szelągiem ubogich domy gry bogacieją, tak jak praktyką nieuleczonych a zrozpaczonych wsławiają się szarlatanowie... W społeczności, normalnie się rozwijającej, nikt nie liczy na przypadek... w rozstroju i katastrofie życie często czepia się najsłabszej nici — jest nieustanną huśtawką nad przepaścią.
W takim stanie ducha były właśnie kobiety te po przybyciu do Warszawy. Zapasy ich przez dłuższą, niżeli się spodziewały, podróż zostały znacznie uszczuplone; sił i odwagi wiele pożarła ta męcząca włóczęga. Gdy się znalazły nareszcie u celu pożądanego wędrówki, musiały co najrychlej szukać ratunku, zajęcia... zabezpieczenia tego groźnego jutra, które stało u drzwi.
Ksawerowa z dawniejszych jeszcze czasów miała znajomego i przyjaznego sobie właściciela domu przy Bielańskiej ulicy, gdzie z mężem na drugiem piętrze mieszkali. Do niego naprzód udała się z zajazdu zaraz, prosząc go o przytułek, aby w nim polepszenia bytu jakiegoś oczekiwać mogła. W długich rozmowach z Helą w czasie podróży nabrała tego przekonania, że wiosna przyniesie z sobą... owego nieznajomego przyjaciela i spokój a dostatek.
Zacny mieszczanin miasta Warszawy, człek poczciwy, ale już okrąglejący i trochę łysy, wielce był życzliwy dla pani Ksawerowej przez pamięć na męża, z którym grywał w warcaby — był jednak właścicielem domu, ojcem familii i nauczył się żyć z jutrem. Serce może od otyłości zbytniej zmalało... Jednakże odmówić całkiem nie chciał, ani znowu zbytnio się poświęcać —