Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 1.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XLIII.

Ani Hela, ani ów w płaszczu hiszpańskim mężczyzna nie dostrzegli tego, że żebrak, który stawał zwykle albo w bramie domu Paprońskiego, lub naprzeciwko, był świadkiem dalekim rozmowy krótkiej w ulicy, a potem za nią pociągnął do ogrodu Mniszchów...
Nie wpuszczono go tu z powodu jego łachmanów, ale się wstrzymał u kraty, wyszpiegował wnijście mężczyzny, oczyma zdala śledząc schadzkę, rozmowę, ruchy osób i twarze... W południe już pan jenerał nietylko był o tem uwiadomiony, ale szpieg jego, w trop pobiegłszy za mężczyzną, odkrył, iż wszedł, wracając, do pałacu księcia wojewody...
Puzonów, znając księcia, zrazu nawet przypuścić nie mógł, aby to on sam był tym przebranym, zasłoniętym, tajemniczym mężczyzną, chociaż rysopis go wskazywał...
Zazdrość, gniew, chęć pomszczenia się nim miotały. Chciał z początku biedz natychmiast do starościny, ale, namyśliwszy się wszakże, kazał zaprządz do karety i pojechał do księcia wojewody.
Znajomi z sobą byli dosyć dobrze, kiedy niekiedy wzajem oddawali sobie wizyty, nie mogło więc nikogo zadziwić, że Puzonów tu przybył. Pędziła go tu głównie ta myśl, iż wszyscy w mieście głosili (o czem i on już słyszał) niesłychane podobieństwo Heli do księżnej wojewodziny, jaką była w pierwszej młodości. Umysł jego bystry, a obyczaje, jakich się napatrzył, stworzyły z tego miłostki potajemne i rywala w starym księciu... Cóż było dziwnego, że chciał swej młodości odżywić wspomnienie?
Książę wojewoda był w swoim gabinecie chemicznym, gdy mu dano znać, że jenerał Puzonów w ważnym interesie osobistym koniecznie się z nim widzieć pragnie. Zrzuciwszy okrycie, które mu służyło do pracy, książę kazał sobie podać suknie i ordery, a jenerała prosić do biblioteczki, przyrzekając przyjść natychmiast.
Biblioteczka ta, gabinet raczej wcale oryginalnie urządzony przytykał do pracowni, miał więcej charakter poważny schronienia uczonego badacza, niż miejsca