Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Barani Kożuszek.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

milszy z ludzi, jeden z najdowcipniejszych i najuczeńszych monarchów swojego czasu. Sąd o rzeczach trzeźwy, serce dobre...
Tu pisarz załamał ręce.
— Cóż po tem — odezwał się — kiedy charakteru niema? Siły mu brak do dobrego i do złego zarówno i... kwoki panują nad nim. Znacie go, jak wszyscy.
— Pozwólcie — przerwał stary. — Jest to zapewne nieszczęście wielkie ten brak woli i wytrwania, lecz z drugiej strony w tym momencie, gdy już nad jego umysłem pan Ignacy uzyskał pewną przewagę, gdy i podkanclerzy nie jest bez wpływu, gdy widocznie pochylać się zaczął...
— Nawet się zupełnie zdaje nawrócony — dodał pisarz — ale kto za jutro zaręczy? Wieczorem z głuchym Wilczewskim przekrada się na konferencye nasze, jakby spiskowiec jaki. Piatoli, Ignacy e tutti quanti starają się w niego wlać ducha. Zapala się, wtóruje, rzuca myśli doskonałe, przyklaskuje naszym, cieszy się, unosi... Myśmy w siódmem niebie! W kilka godzin potem głuchy Wilczewski odprowadza go nazad do sypialni, Tu starosta piaseczyński szepce mu, że pani Krakowska nań czeka. Wistocie ona i Mniszchowa od godziny nudzą się w salce bocznej. Król, po odbytej pańszczyźnie z nami, znużony tem, czemeśmy go karmić musieli, wita z radością przynoszące mu rozrywkę niewiasty. Ryks podawać każe herbatę i owoce. Zasiadają w małem kółku. Pani Krakowska powraca od prymasa i wiezie z sobą wyziewy atmosfery, którą była otoczona. Pierwsze z ust jej słowo brzmi