Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Barani Kożuszek.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żyła bardzo podnieconem życiem, łaknęła nowin, chwytała je chciwie i z drobnych rzeczy nawet robiła wielkie, mówiono o tem nietylko w ulicy, ale i po salonach.
Niejednemu zagadkowy ten żebrak dokuczył, obawiano się go, odgrażano nań. Sam marszałek Mniszech miał raz z nim do czynienia i pamiętał o tem. Inni wysoko położeni panowie, szczególniej ci, którym sejm 1772 roku pamiętano, ci, co otwarcie teraz występowali przeciw reformom — niejeden raz publiczne szyderstwa znosić od niego musieli i pocieszali się tylko tem, że Barani kożuszek za waryata był ogłoszony.
Dnia następnego po uwięzieniu mówiono z nietajoną radością o tem, że nareszcie bruk warszawski oczyszczony zostanie z nieznośnego napastnika, który niczego nie szanował.
Wiadomość, kolportowana szybko, dostała się i do tych, którzy potajemny mieli stosunek ze starym i może używali go po swej myśli.
Rano w kancelaryi księdza podkanclerzego Kołłątaja, ksiądz Jezierski głośno opowiadał z oburzeniem, że biednego niewinnego staruszka straż marszałkowska miała niesłusznie pozbawić kawałka chleba.
Ks. podkanclerzy usta wydął, pokiwał głową i nic nie rzekł.
Jezierski, sam dowcipny i złośliwy, a znający bliżej pono starego, nalegał na to, aby się kto wstawił za nim.
— Co-bo mówisz? — odparł podkanclerzy. — Tego