Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Adama Polanowskiego notatki.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Piękna była — temu zaprzeczyć nie można, ale ta jej królewska piękność miała w sobie coś odstręczającego dumą, samowolą i takim despotyzmem, iż zdawało się jakby miała prawo cały świat widzieć u nóg swoich. Miłą ani się starała być i aniby może potrafiła. Na palcach przed nią chodzić musiano a skinienia patrząc, na twarz padać.
Pomimo, że bardzo jeszcze wyglądała świeżo i młodo, lecz niekiedy przy małem znużeniu, oko dostrzegało, że o wiele starszą być musiała, niżeli się zdawało.
Z panią Hetmanową, dwór jej francuzki przybył dosyć liczny, panien służebnych kilka, ale ulubiona jej Felisia zaraz nad innemi miejsce przy pani dawne zajęła i można było dostrzedz, że wszyscy ją wielce szanowali i oszczędzali gdyż u Hetmanowej miała nadzwyczajne łaski. Sama nawet stara ochmistrzyni jej się akomodować musiała.
Z panią Hetmanową przybył też trzyletni synek, zwany Fanfanikiem. Jakób, około którego naówczas bardzo pilno chodzono i pieszczono go wielce.
Ale ani dziecko, ani mąż niezdawali się Hetmanowej zajmować więcej nad ją samą.
Wszystkiego jej za mało było, nigdy niczem zaspokojoną się nie okazywała. Zły humor i lekceważenie były chlebem powszednim.
Natychmiast po przybyciu jej, z tych pań, które w Warszawie rezydowały, mało która nie pospieszyła pierwsza się submitować Hetmanowej.
Duchowieństwo też i panowie Senatorowie świeccy szczególniej ci co do partji francuzkiej należeli, na wyścigi przybiegali spragnieni wiadomości jakie z so-