Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ja tego chłodu nie czułem.
— Muzyka ogrzewała! odpowiedział śmiejąc się Henryk. A propos, słyszałeś jak nasza Muza gra fantazyą Liszta, c’est stupéfiant!
— Muza gra wszystko prześlicznie, tylko bez czucia.
— Z ogniem! świętokradzco! bluźnierco! z werwą! ah!
Jakób zamilkł; Tilda się była wysunęła, Henryk spoglądał na zegarek.
— Biały krawat mnie tylko nudzi... zresztą w Zamku najlepsze towarzystwo... a namiestnik najgrzeczniejszy w świecie.
Padł na krzesło, Jakób wziął za kapelusz.
— Nie będę ci przeszkadzał, rzekł — dobranoc.
— Dobranoc.