Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/332

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— O panie! zawołał Jakób, uderzmy się w piersi licząc cudze grzechy, a myż bez winy?? Stali arendarze ojcowie i dziadowie nasi u progu magnatów ich dziadów; ależ spojrzcie na przedpokoje dzisiejszych krezusów naszych, na miny pokorne tych panów herbownych, którzy w nich z lokajami wespół na audyencyą czekają. Nie oddaliżeśmy już upokorzenia z procentem? nie nasyciliżemy brzydkiego zemsty uczucia?
Noblesse oblige, mówiła szlachta, ja powiem inaczéj, toute force oblige. Jedni chyba Moskale mogą tego nie rozumieć że kto siłę ma bez szlachetności, wspaniałomyślności, łagodności, ten nie Bożą ma siłę, ale bydlęcą...
To co zowiemy pomstą, a co się powinno nazywać sprawiedliwością, zostawmy Bogu, bądźmy nie drobnemi zjadliwemi stworzeńkami, ale ludźmi wielkiego ducha.
Walka nasza z chrześciaństwem, jeśli istnieje jeszcze, na tém stoi byśmy przekonali chrześcian iż moralność nasza od ich moralności niższą nie jest, że wielkie prawdy miłości bliźniego, ofiary, braterstwa, zapisane są już w naszym zakonie; że to co w nim na pozór się im przeciwi, dorzuciły wieki ciemnoty i ludzie namiętności...