Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

święciła rodzicielkę ze stoicyzmem rzymskim. — Zlikwidowano długi, opłacono je do grosza, a Wtorkowskiéj naznaczono pensyjkę dość szczupłą, aby nie podsycać jéj marnotrawstwa (w widokach moralnych), zapowiedziano iż nadto grosza mieć nie będzie... i pożegnano ją bardzo grzecznie, dając do zrozumienia iż z córką tylko prywatnie komunikować się będzie mogła. Z razu Wtorkowska, która marzyła o towarzyszeniu Emusi, o podróżach, o prowadzeniu ich domu, osłupiała, krzyczała, protestowała, ale Baron był jak nóż ostry i milczeniem zbył wszystko, niewzruszony. Muza znów odegrywała rolę bierną małżonki posłusznéj.
Biedna Wtorkowska odchorowała zawód, ale cóż począć było? Najęła sobie mieszkanie na Podwalu i porobiła stosunki zapewniające wiseczka i ekarte wieczorami, a towarzyszkę zawsze świeżą, młodą i wesołą, czasami dwie nawet... dla odpędzenia nudów. Dom jéj nawet dosyć był uczęszczany, choć nikt się nie lubił przyznawać że tam bywał. Sofronow, hrabia Baworow, kilku młodzieży, kilku elegantów starych, pozostali jéj wiernymi w nieszczęściu.
Ale to już do historyi naszéj nie należy.
Można sobie wystawić jak niemiłém musiało