Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/306

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ślubioną Henrykowi, ku któremu tak wielką czuła skłonność — ale, pan Bóg kule nosi; stało się inaczéj.
Henryk rozwiodł się dla niéj z żoną, oświadczył się, został przyjęty, uchodził tak dalece za narzeczonego że czasem do godziny trzeciéj z rana przy bohdance przesiadywał, słowem był już na stopie przyszłego męża w domu; Muza tryumfowała, popisywała się nim, on się nią uszczęśliwiał, pysznił, gdy raz na przejażdżce Alejami do Łazienek Baron von Krieg ujrzał czarodziejkę. — Znał on dawniéj panią Wtorkowskę, ale zwykł był jéj unikać z powodu że miała zły zwyczaj spoufaliwszy się pożyczać pieniędzy, które potém jakoś zapominała oddawać; panny dawno téż nie widział... Świeżo był właśnie owdowiał po raz drugi i dał sobie słowo że słabowitéj małżonki nie poślubi...
Muza go zachwyciła bujną wegetacyą, która obiecywała życie, zdrowie, siłę... został od razu zachwycony, miłość uderzyła w niego piorunem.
Nazajutrz oddał im wizytę, matka się przestraszyła, Muza zręczna od razu wszystkie możliwe obrachowała następstwa. Baron był dziesięć razy od Henryka bogatszy — i stary!! i Baron!...