Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

miłość dziecinna, niespodzianie znalazłem ją trwałą, poważną, stałą, taką w jaką wierzyć nie zwykłem. Ty z Henrykiem nie jesteś szczęśliwą.
— Ale nieszczęśliwą nazwać się nie mogę, odpowiedziała Tilda.
— Lepiéj ja to wszystko rozumiem, niż ty sądzisz, mówił daléj ojciec, Henryk istotnie człowiek nie dla ciebie, tyś rozmarzona entuzyastka, on pospolity i praktyczny człowiek.
— Ale dobry człowiek.
— Przyzwoity, poprawił ojciec. Od niejakiego czasu tylko nadto się daje Wtorkowskim bałamucić. Jest tam po szyję w głupim romansie z tą przechrzcianką która go oszukuje, odziera i durzy. Nienawidzę go za to. Jedném słowem ci powiem, chcesz ratować Jakóba? ty jedna możesz tylko. Ja biorę na siebie twój rozwód z Henrykiem, on mu teraz będzie rad; wydam cię za Jakóba, możesz być po ludzku szczęśliwą. Jedno twe słowo zdolne jest go ocalić. Wyjedziecie za granicę, do Włoch, a za lat kilka gdy się to zagoi co oni tu zrobili, wrócicie. Przebaczenie wyjednamy, ja mam moje zasługi.
Tilda przyszła spłakana i pocałowała ojca w rękę.