Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ku, który przez dziesięćkroć większą siłę osaczony w lesie i bagnach, broniąc się do upadłego, całkowicie został rozbity. Naczelnika tego ciężko pokaleczonego wieźli z sobą Moskale na słomie, która cała krwią jego była zbroczona — zapowiadając iż go tu nazajutrz powiesić miano.
Tak głosili żołnierze którzy już wszystkie gospody pozajmowali; Jankiel był przygotowany że i u niego któremuś ze starszych kwaterę naznaczą, a wiedział z doświadczenia czém to groziło. — Natychmiast poszedł córkę ukryć przy choréj matce, pieniądze do znanych tylko sobie posprzątał kryjówek, kilkaset rubli od przypadku zostawiwszy. Srebra już były wcześniéj sprzątnięte.... Czekał co Pan Bóg naznaczy.... Przytomny i chłodny, zszedłszy sam na dół, ostrzegł czeladź aby Jakóba inaczéj jak jego zięciem nie nazywano, co i jemu wprzód oznajmił, a potém siadł spokojny oczekując już tylko napadu.
W miasteczku poczynało być coraz gwarniéj, nowe oddziały wojska napełniały je, tym nakazano stanąć obozem w rynku, oficerowie tylko porozmieszczali się w sąsiednich gospodach. Nareszcie gdy już noc nadeszła wpadł dowodzący oddziałem pułkownik, na górę do Jankiela.