Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 3.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

godziło się z drugiém tak zaraz po niem nustępującém, o to się Radzca bynajmniéj nie troszczył. Szło mu o to aby się władzy i jéj reprezentantom nie przeciwić, co zawsze jak najgorsze sprowadza skutki. Idąc statecznie tą drogą Pikuliński, z kancelisty doszedł do wysokiego stanowiska w hierarchii, zyskał Stanisława pierwszéj klassy, Annę drugiej, Włodzimierza trzeciéj, i zaufanie rządu zupełne. (Zapomnieliśmy o sprzączce za 25 lat służby!)
Była to chodząca, wcielona nicość, ale właśnie przez to stał się im drogi. Gdyby mu byli na rodzonego ojca klątwę rzucić kazali, byłby ją rzucił, tłumacząc się:
— A juściż jakże można się władzy sprzeciwiać... najgorsze z tego skutki! najgorsze skutki! Zresztą... głową muru nie przebijesz...
Radzcy téż używano wszędzie, do wszystkiego, jak wody — do podpisów, do pokłonów, do prezentacyi, do adresów, do deputacyi, do rządowych manifestacyi lojalności, słowem gdziekolwiek jaką dziurę załatać było potrzeba... Radzca był nieoszacowany, bo niezawodny. Zresztą najpoczciwszy człowiek i grał w preferansa — doskonale. — Można mu było już zgóry zapowiedzieć że zostanie