Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gotów był pokochać wszystko... uniewinniał każdego w duchu, a z wszystkich szydził nielitościwie. Ze łzą na oku a uśmiechem na ustach, stary, szpakowaciejący dzieciak, dawał sobą miotać tym co go nie byli warci, a miewał fantazye burzliwe jak słoń na uwięzi, w których nic go pohamować nie mogło.
Symon pełen był sprzeczności, a jednak ściśle logicznym w sobie. — Rzekłbyś wybujałe drzewo, którem wiatr miota na wszystkie strony, a strzaskać go nie może. — Niekiedy Symon bywał wielbicielem chrześciańskiéj nauki, czasem zapalonym żydem, (na przekór zawsze tym z którymi obcował.) — Człowiek pierwszych wrażeń które przyjmował namiętnie, gwałtownie; nazajutrz po burzy straszliwéj, pytał ziewając o to co go poruszyło z obojętnością niepojętą.
Miał jednak to do siebie że nigdy nie kłamał, nie udawał, a gdy prawdy powiedzieć nie mógł, milczał, gdy nie potrafił zmilczeć rzucał myśl swą obwiniętą w sarkazm zręczny, tak że wielu tylko jéj szata zewnętrzna była przystępną. Owoc się bronił łupiną.
Trudno bym ci charakter ten w pełni przedstawić i dać o nim zdołał wyobrażenie. Wystaw so-