Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/303

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mu, któremu z góry rzucą słowo nienawiści a urośnie w straszliwą walkę międzynarodową. Wszystko się skupi w imie patryotyzmu około tronu, wszystko się zjednoczy przeciwko Polsce, my stracimy głos, przewagę, zwiążecie nam ręce, odbierzecie siłę...
— Wszystko to co mówicie, może być prawdą, odparł Jakób, wy lepiéj Rosyą znacie nademnie, jéj politykę, środki działania, ale cóż ja na to poradzić mogę? Widzieliście tu kogo z młodzieży?
— Kilku wojskowych, rzekł Gromow, ale to są szaleńcy, mają mnie za agenta rządowego dla tego że im niewczesny ruch odradzam. Szaleńcy! powtórzył, nie pojmują że dla rządu rewolucya wasza jest zbawieniem! dobrodziejstwem, potrzebą, że onby ją sam zrobić gotów gdyby mu tak dobrze ślepota ich nie posługiwała. Wszystkę swą chorobę wewnętrzną na was zleje Rosya, jeżeli się porwiecie... wy zginiecie a my....
Nie dokończył tak wybuch namiętny głos mu tamował.
— A! rzekł po chwili namysłu patrząc smutnie w górę, są fatalności ciążące na narodach... taka fatalność nad nami.... Trzebaż było ażeby naród którego nam przeszłość i zamiłowanie swobody da-