Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/301

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mogę nie zdradzając cudzych tajemnic. Ja jestem z zasady rewolucyonistą, bo Moskalem jestem, na mojéj szyi obróża zostawiła wiekowe rany, na rękach mych są blizny kajdan, nogi się plączą w niewidzialnych pętach, na umyśle, na sumieniu mém, na ustach wypieczono piętna niewoli. Dla mnie zginąć samemu, świat wywrócić, wylać strumienie krwi, jest niczém, byle ojczyzna moja wyszła raz z téj hańby poddaństwa moralnego, upodlenia, niewoli; byle krzepka, silna, zdrowa, odmłodniała dźwignęła się z téj kałuży krwi i błota w któréj ją topią. Ja chcę zbawienia a więcéj jeszcze oczyszczenia Rosyi która w obliczu świata srom mi czyni, ja się do imienia Rosyanina przyznać dziś wstydzę... ja się duszę w tych pętach... Oto mnie masz... takim jestem, nie taję się... w imie zbawienia mojéj i waszéj ojczyzny, mówię do ciebie.
Pochwycił go za rękę i poprowadził do okna.
— Tak jest, rzekł głosem stłumionym, u nas gwałtownie potrzeba rewolucyi, bo inaczej praw ludzkich nie odzyskamy nigdy... ale musimy ją robić wspólnie. Wy się rwiecie bezrozumni, oszaleni, na oślep, aby nas zgubić i siebie. Potrzeba wstrzymać wybuchy te, uspokoić pozornie, cierpieć, aż wybije godzina któréj my wam znak da-