Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jeszcze kto widywał, siedział zamknięty w swéj izdebce na czytaniu, a księgi, nietylko hebrajskie, były jego jedynem zajęciem. Poważano go téż dla nauki, która miała to w sobie szczególnego iż była łagodną i pobłażającą, co się rzadko religijnym a podeszłym w wieku ludziom zdarza. Aron sam przywiązany do prawa ściśle, nawet do drobnostek, nadto napatrzył się świata, by po drugich wymagać ścisłéj jego obserwancyi.
Mann padł na kanapę, zapalił cygaro, założył nogę pod siebie, rozrzucił się wygodnie tak że zajął całe siedzenie, zapewne aby się kto przy nim usiąść nie ważył, i rzekł do Bartolda:
— No — cóż? ty spiskujesz?
— Ja? spytał gospodarz, dla czego?
— O! o! u ciebie się tu schodzą....
— Mam tylu znajomych.
— No — nie bałamuć — co słychać?
— Gorąco, rzekł Bartold, nic więcéj.
— A z tego upału będzie burza czy nie? jak ci się zda?
— Sądziłbym że to się może tak rozejdzie.
— A ja — nie, odparł Mann, rząd od początku baczną na to zwraca uwagę, sprzykrzyło mu