Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

milczący. Rozmowa ślizgała się po najrozmaitszych przedmiotach, zabawach, plotkach miejskich i wiejskich wypadkach.
— Na, mospan Jakób, odezwał się po polsku Mann zjadłszy sztukamięsę, jeżeli już jesteś takim prawowiernym żydem, to powinieneś wiedzieć, że jedno bardzo ważne prawo złamałeś i jesteś w wielkim grzechu....
— A! tylkobyście państwo temu żydowstwu dali już raz pokój! zawołał przestraszony gospodarz po francuzku, wstrzymajcie się od tego choćby dla lokajów którzy posługują.
— Mój kochany, rzekł Symon, bądź pewien że gdy ty otwarcie o tém mówić nie będziesz, oni tém więcéj po cichu się z tego naśmiewać muszą.
— Ale o czémże mowa? przerwał Jakób, żadnegobym prawa łamać nie chciał!
— A łamiesz, szkaradnie łamiesz, bezwstydnie, zuchwale, rzekł Mann, najgrawasz się z niego... nie możesz się nazwać człowiekiem na którym spoczywa błogosławieństwo Boskie.
— Cóż to jest?
— No — masz lat... ile? spytał Mann.
— Dwadzieścia i...