Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i starają się je przyspieszyć Moskale sami, aby u siebie coś podobnego nie dopuścić... Mogą oni do wybuchu jakiegoś podbudzić... bo i u nich stan kraju od czasu emancypacyi groźny, chłopi podraźnieni, knowania rewolucyi coraz gorętsze. — Aby niebezpieczeństwo odwrócić, rzucą może ogień na Polskę... a gdy międzynarodową nienawiść rozjątrzą, będzie miała czém lat kilka żyć Moskwa... i nie pomyśleć o przewrocie u siebie.
— A! a! krzyknął Dawid biorąc się za głowę — co to jest za mądrość! co to za polityka! I jak to z takim narodem nie trzymać, oni muszą zwyciężyć...
— Nie zaprzeczam temu, odezwał się Jakób poważnie, ale i my także żydzi byliśmy zwyciężeni nie jeden raz, a przecież nie trzymaliśmy za zwycięzcami, ale z Bogiem naszym...
To mówiąc Jakób się skłonił i znowu chciał odejść, ale Dawidowi starszemu zrobiło się jakoś niby wstyd i niby żal.
— No, no, rzekł — a o cóż to chodzi?
— Rzecz mała, miasteczko wasze na ustroniu, trzebaby tego młodego człowieka tu przechować czas jakiś.
— Widzicie, przerwał młodszy, w miasteczku