Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Po domach bogatszych Izraelitów nie było śladu dawnéj wiary i tradycyi, stroje dziadowskie znikły, obrzędy nie były zachowywane, ukrywano się z Sobotą; obok tego żydzi ostrzejszéj reguły i żydzi ochrzceni, żydzi nie mający żadnego wyznania, lub należący nominalnie tylko do jakiejś gminy religijnéj — składali osobliwszą mozajkę. Żyło to w zgodzie niewytłumaczonéj chyba całkowitym sceptycyzmem i indeferentyzmem. W głębi jednak téj mięszaniny wrzał jakiś niepokój, fermentowały zarody walki, oznajmujące żeśmy przyszli do sił która ją czyniła możebną.
Znalazłem stolicę przepełnioną współbraćmi moimi, nawet tam gdzie ani nazwiska ani wyznanie przypuszczać ich nie dozwalały; — spotykałem się z nimi na każdym kroku, ale w obec nich, już nieco nauczony doświadczeniem, musiałem być milczącym, co chwila uderzając się o zdania i wyobrażenia rażące mnie, z któremi przejednać się nie mógłem. Szanując opiekuna mojego, znajdowałem w nim pierwszym najboleśniejsze dla mnie zjawisko; nie mogłem go kochać ani się doń przywiązać.
Musiałbym ci przedstawić wybitniejsze typy téj społeczności, aby ci ją dać poznać; — ogólnikami ona określić się nie daje. W ogóle to na co pa-