Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pomarańczowych, w chwilach ciszy słychać szum niedalekiego morza, które z dachu płaskiego groty widać doskonale; a w powszednie dni, gdy tłumu niema i szkaradnéj muzyki, ani wrzawliwego balu, bardzo przyjemną chwilę spędzić tu można... Sestri jest zresztą cichą mieściną, którą tylko niekiedy ożywiają przejezdni, a koléj żelazna nieco godzinami gwarliwszą czyni. Mało się tu osób zatrzymuje, bo zdala widać już białą latarnię morską u portu genueńskiego; każdy spieszy do Superby. Najczęściéj goszczą w Sestri ci, co zwiedzają okolice, słynne ogrody villi Pallavicini, niedaleko miasteczka położone, lub pragnący spocząć na ustroni i nie obawiający się brodo pana Firpo...
Jednego tedy popołudnia skwarnego, Albergo było nadzwyczaj przepełnione; z Genui nadjechała para niebiesko malowanych dyliżansów, kilka dorożek; jacyś podróżni przybyli od Nizzy — wszystko to odpoczywało w grocie. Zgłodnieli wędrowcy powysiadali do restauracyi, a gospodarz i słudzy naturalnie zaprowadzili ich zaraz do tego salonu, będącego chlubą ich i dumą, jakiemu równego przynajmniéj na kilkadziesiąt mil w około niema.
Większa część stoliczków była zajęta, obsadzona najróżnorodniejszemi przybylcami, dosyć rozpierz-