Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— To już zależy od temperamentu, zasnąć lub...
Gdy tak gwarzyli, z okna sąsiedniego domu dała się słyszeć muzyka. Wieczorne powietrze niosło ją na falach swych pieszczoną, miękką, rozmarzoną i tęskną... wszyscy ucichli i nastawili ucha.
Nie była to muzyka włoska... ktoś towarzysząc sobie na fortepianie śpiewał; cichy głos młody, sympatyczny nucił z wielką metodą i wprawą wielką jakąś tęsknicę, genialnie wyrażoną przez wielkiego mistrza.
Włoch poznał w niéj śpiewkę uroczą Mendelssohn’a... zdjął kapelusz, rozpromieniło mu się oblicze, zadumał się, postąpił kilka kroków i ręką dał znak aby milczano...
Melodya coraz wydatniejsza płynęła smutnie, poważna, tęsknicą przejęta, oryginalnie ale wspaniale przyobleczona w kunsztowne szaty.
Po łatwych piosenkach włoskich ledwie obrzuconych od niechcenia jakim takim łachmanem harmonii, wyglądała pieśń ta jak wielka pani. Włoch który niewieie słyszał muzyki niemieckiéj, zwłaszcza śpiewu, czuł się niemi jak jakiemś objawieniem przejęty.
Tajemniczość tego śpiewu ulatującego oknem z jakichś ust nieznanych, urok głosu niewieściego,