Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ładowa pieczara.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dla mnie noc pełną widzeń niebieskich w tém podziemiu, a pewien jestem, że go nie znam wcale. Nie odkryjeszże mi jego tajemnic? Pieczara ta widocznie ciągnie się daléj, widziałem cię chodzącym w głąb i wynoszącym różne sprzęty, które zdradziły, że tam cóś więcéj nad puste lochy być musi. Powiedz mi, czy jeszcze nie zasłużyłem na wiarę u ciebie?
Juljusz to mówiąc, miał na celu do Marji się zbliżyć, nie wiedział o jéj odjeździe do Sasowa i sądził, że starzec ukrył ją w głębinach niedostępnych podziemia.
— A gdyby — odparł uśmiéchając się Hryć, — tajemnica, jeśli jest jaka, nie była moją? chceszże uczynić mnie zdrajcą?
— Dla czego nazywasz to zdradą? — odparł żywo Juljusz, — czyż dawne i nowe stosunki nie połączyły nas z sobą na wieki? Jestżem ci obcym? mogęż tobie lub twoim być nieprzyjacielem?
Starzec popatrzał długo na Juljusza ze smutkiem niewymównym, zdając się czytać w twarzy jego, i odrzekł po chwili namysłu.
— Prawda, — myśmy zdawna połączeni z sobą, winienem ci zaufanie, boś na nie za-