Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ładowa pieczara.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obwiązać. Zaledwie to dokończoném było, gdy w okna chaty uderzył blask krwawy, Hryć porwał się przerażony, dwór się palił!
— Do dworu! — zakrzyczał biegnąc ku drzwiom — do dworu wszyscy ratować, to zemsta zbójców! Uderzyć we dzwony kościołka!
Ale już drogą ku zamkowi szła śpieszno gromada cała, kobiéty, dzieci kto żył, z krzykiem i plaskaniem w dłonie. Po nad lipami wioski płomień wznoszący się chwilami oznajmywał że się dach pali... przybiegli gdy go już całkiem obejmowały płomienie. Ratować dworu nie było podobna, ale trzeba było ocalić mienie i resztę budowli. Hryć z wielką przytomnością zajął się znowu rozporządzeniami, a wieśniacy z gorliwością podwojoną spełniali każde jego skinienie. Wynoszono wszystko co się wychwycić dało, sprzęt nawet, okna, drzwi i ze składów rzeczy mniéj cenne co chwili wyrzucano na podwórzec. Sufity zawalać się zaczynały, gdy resztki wyrwano jeszcze... nic nie zgorzało prócz starego dworu, ale sam dwór był drogą pamiątką dla Marji, a żaden pałac zastąpić go nie mógł. Ka-