Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/308

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

raz pierwszy na świat w Petersburgu, aż po dzień dzisiejszy, żyliśmy niestety nieustannemi Wallenrodyzmami, a ile powagi, blasku odjęliśmy przez nie sprawie narodowej, kłamiąc, milcząc, spiskując gdy należało w obronie jej występować otwarcie i wytrwale, ileśmy ludzi stracili, co kryjąc się pod płaszczem Wallenrodów zeszli na prawdziwych Krzyżaków, ilą krwi i łez opłaciliśmy ten poemat... wyliczyć niepodobna. Czuł to sam nieśmiertelny poeta który tak miłował prawdę i tak w ciągu całego żywota służyć jej umiał.
Epoka Wallenrodów szczęściem zdaje się dokończoną. Zamknęła się ona męczeństwy i nie powinna powracać. Straciliśmy wiele nie śmiejąc wyznać prawdy, a spiskując dla niej wyrządziliśmy ujmę charakterowi narodowemu, zachwialiśmy samo znaczenie tej prawdy, ukrywając się z nią.
1861 — 1865.