Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trafną dyagnozę choroby, nie wskazał na nią lekarstwa, odbolał tylko niedolę ludzkości.
Zresztą na innych lekarzach nam nie zbywa, jedni chcą szukać zbawienia w powrocie i zacofaniu do przeszłości, która z daleka wydaje się ideałem, drudzy zaparłszy ducha, siłę liczebną całą przypisują materyalnym życia warunkom, inni radziby wywrócić wszystko, aby potem z nowego człowieka niemożliwe stworzyć społeczeństwo; nie brak ani teoryi, ani empirycznych recept, ale chory cierpi coraz boleśniej. Społeczność w istocie jest w chwili niebezpiecznego przesilenia i gdyby nie nadzieja, gdyby nie pewność ratunku w mocnem przeświadczeniu i wierze w wyższe cele ludzkości, w prawo postępu niezłomne, możnaby sądzić, że kresu dobiega, że ma skończyć jak niegdyś za-