Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziś ludzi wykształconych, rozumnych, jasnowidzących i cele i środki, a idących wstecz od celu i lekceważących drogi, jakiemi się kierują.
Rzekłby, że nie idą do świątyni, ale na przechadzkę, ścieżką, którą wybiera fantazya.
W sprawach, które dawnym językiem zwano doczesnemi, gdzie się tyczy dobrego bytu, spokoju, zysków wszelkich, dobor dróg jest nader staranny; w rzeczy przekonań, w doścignieniu wielkich moralnych zadań to się tylko czyni, co nic nie kosztuje.
Smutny to obraz — ale niestety! nieprzesadzony!



Wielkich spekulantów, polityków, poetów mamy dosyć jak na naszą małą