Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/079

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czorem król objeżdżał Drezno wierne, tłumy otaczały powóz, okrzyki głuszyły huk dział... ludzie płakali z radości i staruszek miał łzy na oczach...
Był to widok istotnie rozrzewniający i nie naszych czasów.
W wielkim ogrodzie, jednym z najpiękniejszych w Europie (Grosser Garten) można pięknego wieczora wiosennego spotkać mężczyznę ubranego czarno, poważnej twarzy zamyślonej, przechadzającego się samotnie lub z jednym towarzyszem. Ten staruszek, któremu kłaniają się wszyscy i który mile się wszystkim odkłania, to król Jan, używający przechadzki jak inni prości śmiertelnicy, pieszo, bez eskorty, bez straży, bez policyjnych ostrożności...
Wiele tam trosk na tem czole, które chrześciańska rezygnacya wypogodzić umiała...