Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/073

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie pełnej, postrzegam żem się bodaj nie omylił.
Ale jak się tu wytłumaczyć? rzecz niezmiernie trudna... Te ręce pracowite nie zawodnie, świadczące o pokoju serca, nic nie dowodzą wszakże, gdy je za oznakę obyczaju skromnego wziąść zechcemy... Niestety nie ma tu marzeń, namiętności, szałów, ale obojętność i chłód czynią nawet surową cnotę... obojętną...
Tak mówią...





Nie trzeba się tak bardzo dziwić oszczędności Sasów, którym dwór ich daje nieustannie żywy jej i nauczający przykład.
Być może, iż lista cywilna króla nie