Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/071

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dłoń wyraża życie spędzone w znoju i trudzie, zamknięte w domu, nie sięgające po za ogródek zielony w którym bije dla oczów uciechy maleńki wodotrysk... i za drzwi żelazne oddzielające od świata... ta dłoń to cała historya tego ludu o pięknych twarzach i brzydkich łapach...
Gdy te ręce zmaleją, wybieleją, okryją się rękawiczką od Jouvina, obleją wonnościami, naówczas troska wkradnie się do serc, zmarszczki się pokażą na tych twarzach, niepokój zapuka do drzwi domu... Ta ręka, to świadectwo poczciwości. Zacna to ręka... ale jakże okrutnie brzydka!.. o miły mój Boże!..
Już w tych ładnych główkach czekoladniczek latają może sny złote, już się przemykają obłoczki różowe, jutro może przejdą one do piersi, do serca, które bić zacznie gorączkowo i do rąk które namię-