Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/052

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i niech czytelnik reszty w swej duszy dospiewa, ja się przyznaję że nic nie wiem.
Wprawdzie redaktorowie Czasu, zmieniwszy po ostatnich wypadkach sposób zapatrywania się na wszystko, co się nas tyczy, codziennie prawie powtarzają nam, że męczeństwo nie jest już życiem nanarodu, żeporó wnywanie Polski i jej ofiar do chrześcian pierwszych wieków jest fałszywe, jednem słowem starają się przekonać, że lepiej być szczęśliwymi niż prześladowanymi i bolejącymi.
Z tego naturalnie płynie, iż dla tej szczęśliwości coś chociażby z narodowego charakteru i posłannictwa poświęcić należy. I tego dorozumiewać się dają często napady na poetów co męczeństwo okrywają aureolą świętości.
Nikt zapewne z dobrej woli nie szuka męczeństwa, nie wybiera nieszczęścia, nie