do niego, uśmiechnął się książę, kilka słów obojętnych rzekł do niej i natychmiast chroniąc się od napaści z miejsca swojego się ruszył. Im dłużej to trwało, tem Dorota zajadlejszą się stawała.
Zamykała się godzinami całemi siedząc ze starą Czechną, warząc, dymiąc, przyprawiając jakieś czary, z których sobie napróżno skutek jakiś obiecywały. Tymczasem wdowa starych i młodych wciągała do swojego domu, bawiła się, a gdy który w nadziei wyposażenia przez księcia o rękę się zgłaszał, wyśmiewała go lub odkładała na te czasy, gdy zostanie starą babą. Sługa, przyjaciel, domownik Wichfried wisiał przy niej ciągle. Był to ostatni węzeł co ją z zamkiem łączył. Zrywać go nie chciała, a gdy niemiec obojętniał i długo się nie pokazywał, wszelkich środków używała, aby go odzyskać. Dwa razy Wichfriedowi trafiały się małżeństwa dobre, swatał go sam książę posażno, Dorota zawsze potrafiła zabiedz, przeszkodzić, odradzić, niedopuszczając mu się ożenić.
Do poufałych księcia domowników należał z Sandomirza wywieziony Goworek, ale ten mając sobie powierzone namiestnictwo w Sandomirzu i Lublinie, więcej tam siedział niż przy dworze. Ulubiony księżnie Helenie i panu, mąż prawy, silnego ducha, spokojny, na rodzinę nie podszczuwał, i myśli Kaźmierza poślubiał posłusznie... Dla Goworka nie miał książę tajemnic, przez niego żonę często trwożną uspokajał i łagodził, za opiekuna go też w myśli dzieciom przeznaczał.
Obok niego występował już naprzód coraz więcej zyskując władzy, gorętszy i przedsiębierczego ducha Mikołaj Lis, brat biskupa Pełki, któremu już wielką moc i pierwsze dostojeństwo wróżono. Co brakło powolnemu Kaźmierzowi, on dopełniał rzutkością swoją, gorącością, przenikliwością i odwagą. Mąż był rycerskiego ducha, niecierpliwy trochę siebie pewny, woli upartej, bystrego oka. Gdzie trzeba było ziemian hamować, coraz z większemi występu-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom IV.djvu/011
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.