Strona:Józef Conrad - Janko Góral.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szego człowieka jako posła w sprawach małżeństwa. Rozbitek nie wiedział, co tutaj należy czynić w tym wypadku. Wreszcie pewnego dnia pomagając paść owce staremu Fosterowi, zbliżył się pokornie, zdjął kapelusz i sam się oświadczył. Jest w sam raz głupia, by być twoją żoną — odrzekł ojciec Amy i jak mi opowiadał sam Janko, spojrzał nań tak ponuro, jakby mu chciał kark skręcić, zagwizdał na psa i odszedł, zostawiając całą robotę. Fosterowie nie chcieli tracić Amy, gdyż oddawała ona matce cały swój zarobek, ponadto mieli jakiś wstręt do tego małżeństwa. Stary po oświadczynach Janka był tak wzburzony, że całą drogę rozmawiał ze sobą samym, co mu się nigdy nie zdarzało. Przyznawał on chłopcu, że dobrze pasie owce, lecz taki zdał mu się dziwaczny, iż nie mógł wyrozumieć jak porządna dziewczyna mogłaby go chcieć za męża. Choć kto wie, monologował sobie, tacy właśnie najwięcej podobają się kobietom. Zresztą takie małżeństwo to wielkie ryzyko — a nuż po ślubie wywiezie ją daleko, albo, co gorsza, sam ucieknie, a ją zostawi, lecz cóż zrobić z dziewuchą, która żadnych rad nie słucha.
Kumoszki we wsi miały o czem gwarzyć — dowodziły, że chyba ten przybłęda coś jej zadał na kochanie, bo tak ślepo idzie za nim — sprzeciwiali się wszyscy, lecz zakochani stawiali mężnie czoło przeciwieństwom.