Strona:Józef Chociszewski - Bukiet pieśni światowych.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
109.

Bywaj mi zdrowy, kraju kochany!
Już w mglistej nikniesz powłoce!
Świsnęły wiatry, szumią bałwany,
I morskie ptatstwo świegoce.
Dalej za słońcem, gdzie jasną głowę
W zachodnie pogrąża piany!
Tymczasem słońce bywaj mi zdrowe,
Bywaj zdrów, kraju ukochany!
Za kilka godzin różane zorze,
Promieńmi błysną jasnemi:
Zobaczę niebo, zobaczę morze,
Lecz nie zobaczę mej ziemi.
Zamek, na którym brzmiało wesele,
Wieczna żałoba pokryje;
Na wałach dzikie porośnie ziele,
U wrót pies wierny zawyje.
Teraz po świecie błądzę szerokim,
I pędzę życie tułacze;
Czegóż mam płakać, za kim i po kim,
Kiedy nikt po mnie nie płacze?
Pies chyba tylko zawyje z rana,
Nim, obcą karmiony ręką,
Kiedyś swojego dobrego pana
Wściekłą powita paszczęką.