Strona:Józef Bliziński - Nowele humoreski.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   21   —

ciaż to było wbrew przekonaniu matki, nie mogłem postąpić inaczej.“
„Zdaje mi się, że gdyby nie ta okoliczność, nie robiłoby się skrupułów żadnych, nieprawdaż?“ rzekłem niby żartobliwie.
„Przyznasz pan, że rola anioła pocieszyciela w obec takiej dziewczyny dla każdego byłaby ponętną“ rzekł z uśmiechem świadczącym, że jego wyobrażenia o moralności spoczywały na bardzo kruchej podstawie.
„Podobno co do tej roli, nie dałeś pan dotychczas za wygraną“ rzekłem, patrząc mu w oczy.
„Z czego pan to wnosisz?“ zapytał z wyrazem zadowolenia.
„Jestem obserwatorem i fizyogaomistą.“
Wyraźnie mu to pochlebiło. Jego oblicze zapromieniało jakąś dumą i pewnością siebie, jak gdyby miał do pochwalenia się z najwznioślejszym czynem.
„Widzi pan“ rzekł po chwili „teraz już co innego: ożenił się, nie jest wolnym. Robię to w interesie moralności.“
Trudno wyobrazić sobie wyraz dobrodusznego cynizmu, jaki towarzyszył tym słowom. I ten człowiek — pomyślałem sobie — rezonuje o moralności, honorze i obowiązkach przyjaźni!
Byłem jednak ciekawy dalszego ciągu, więc zapytałem:
„No, ale jakże się ta historya skończyła?“
„Sensacyjnym epilogiem, jak w jakim romansie albo dramacie. Wystaw pan sobie, był u nich w obowiązku pisarza prowentowego człowieczyna, młody chłopak, niejaki Miłoski, prezentujący się jak na swoją sferę dosyć