Strona:Józef Bliziński - Nowele humoreski.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   11   —

Rozśmiałem się głośno.
„Pan ją potępiasz?“ zawołał p. Alfons „ale weźmy na uwagę, że to nie było w złej myśli.... tłómaczy ją zbytek przywiązania..... Chociaż mogła być pewną serca męża, chciała go przywiązywać do siebie coraz więcej wdzięcznością, jaka jej się od niego należała.“
„I przypominała mu zapewne co chwila o tym obowiązku.“
„Nigdy! a jeżeli czasem stało się coś podobnego, to tylko przez zbieg okoliczności. Naprzykład, osądź pan sam: żeniąc się miał pan porucznik jakieś kawalerskie dłużki, do których przyznawać się nie widział potrzeby, mając nadzieję spłacenia ich po trochu z dochodów, to jest z swojej pracy, bo że pracował, to ani słowa... Otóż pani dowiedziała się z boku o tych dłużkach i zrobiła mu najokropniejszą scenę.“
„A to czy było delikatnie?
„Dobrze! ale o cóż jej szło? nie o to, że miał długi, tylko że się do nich nie przyznał przy ślubie i że przez brak zaufania pozbawił ją przyjemności wyratowania go z przykrej sytuacyi... Czyż to nie był z jej strony dowód serca?“
„Bardzo pięknie“, rzekłem „tylko trzeba było mieć jakiś wzgląd na drażliwość tego człowieka, który mógł mieć przecie ambicyę i którego prawdopodobnie upokarzała myśl pozostawania na łasce żony i w zależności od niej.“
„Ale czyż jej nie usprawiedliwiała intencya, w jakiej to zrobiła? trzeba wszystko uwzględnić. Albo jeszcze jedno zdarzenie przytoczę na dowód, jak to łatwo błaha przyczyna może sprowadzić nieporozumienie fatalne