Strona:Józef Birkenmajer - O autorstwie Carmen Macaronicum.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
414
Józef Birkenmajer

W pańskim pałacu, jutro zasię cichy
Ksiądz w kapitule — tylko że nie z mnichy
W szarej kapicy a z dwojakim płatem;
I to czemu nie? jeśliże opatem!“

Więc mamy tu najwyraźniejsze De eligendo vitae genere carmen, poczęte wśród sedes tranquillitatisodzianych lasów“ w owej silva quercubus insignis między Prądnikiem Czerwonym i Krakowem... Przeczytajmyż teraz CM.

Ecce autem mężos video adventare quaternos
Dissimiles habituque oris et dispare barva[1],

Quorum unus szara vestibat terga kapica...
Malim te księdzum quam golum cernere mnichum...
Tum dworzaninus: Non hoc sinat optimus ille
Iuppiter, ut szara tectum aliquando kapica...

Widzimy że utwór ten zarówno swą treścią i nastrojem, jak i wyrażeniami (nieraz dosłownie identycznemi) znacznie bliższy jest „Pieśni makaronicznej“, niż Klonowicza VD. Ale na tem nie koniec. Z cytowaną fraszką Do gór i lasów najbliżej spokrewniony jest inny utwór Kochanowskiego, zatytułowany Do Piotra Kłoczewskiego[2].

  1. Barwa — wyraz ulubiony Kochanowskiemu (Szachy itd.) — oznacza nietylko ‘kolor’, ale i ‘szatę dworską’.
  2. Na pokrewieństwo tego utworu z CM zwraca uwagę Brückner, a za nim Dobrzycki. Obaj jednak pomijają silniejsze — zdaniem mojem — podobieństwo treści CM z fraszką „Wysokie góry i odziane lasy“. Dlatego też niezupełnie trafne są wywody Dobrzyckiego (s. 35): „Gdzie i kiedy mógł Kochanowski choćby przelotnie zastanawiać się nad pójściem do klasztoru?... Poeta nasz od początku nie czuł chęci do stanu duchownego wogóle... cóż dopiero do stanu zakonnego“. Owszem, stwierdzić należy, że była chwila, kiedy Kochanowski zastanawiał się nad przywdzianiem „szarej kapicy a z dwojakim płatem“. Nie nęcił go stan duchowny i zakonny, to prawda — jednakże pogodziłby się z jednym i drugim, gdyby mu ofiarowano godność prałata czy kanonika — albo opata... „I to czemu nie?“ Jeżeli stan duchowny wogóle otwierał „świetne perspektywy“ (co stwierdza Dobrzycki), tedyż nie do pogardzenia było i stanowisko opata. Opactwa były istnemi potęgami. Opat tyniecki był abbas centum villarum...
    Zwrócę uwagę i na to, że u Kochanowskiego spotykamy jeszcze jedną „rozprawę“ między ziemianinem i duchownym — prawda, że na inny temat. Mam na myśli Wróżki. Od czasu Rejowej „Krótkiej rosprawy między panem, wójtem a plebanem“ rodzaj ten literacki bardzo był u nas rozpowszechniony.