Strona:Józef Birkenmajer - Łzy Chrystusowe.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nad ziemią lecieli aniołowie, śpiewając: Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli!
Lecz ludzie nie słyszeli tej pieśni. W ich duszach nie było dobrej woli, więc nie było i pokoju. Inną pieśnią, złowrogą i bluźnierczą, huczał i jęczał podół ziemski... Ku czci szatana niszczyciela palił świat ogromną kainową ofiarę wojny; brat zabijał brata i krwi rodzonej nie szczędzono... Krew ta wołała w niebo klątwami rannych i jękami konających, a z wyciem i wrzaskiem szturmujących mieszał się huk armat, któremi mieszkaniec ziemi w swej pysze przedrzeźniał gromy niebios. Nie widziano gwiazdy zbawczej nad stajenką, w której się Mesjasz rodził; za gwiazdy swoje ludzkość ogłosiła brudne, nikczemne, samolubne hasła....
Nie słyszał świat błogiego zwiastowania anielskiego; pełna grozy i przestrachu była przyroda. Wcześniej w tym roku, niż po inne lata, odleciało precz drobne ptactwo, trwożne, z gniazd swych wypędzone. Zato wron i kruków większa, niż kiedykolwiek, była obfitość; jak żałobne wieńce i wstęgi raz wraz czarne ich