Przejdź do zawartości

Strona:Józef Baka - Uwagi Rzeczy Ostatecznych Y Złosci Grzechowey.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Tyſiączne ſkarby lichym ſenikem
Ten zakupił, kto ſłońce z promykiem
w ròwni poſtawił,
w Jednym morgu niewielkie granice
Bez krwi żywey martwieią lice
Trup źywy w oczach.
Cóż bez zbawienia, bez Boſkiey łaſki?
Miłe mnie wiory i zgniłe trzaſki
w ſkarbie niecnoty.
JEZU, MARYA przetrzyi wzrok piaſkiem
Bliskiego grobu, złość ludzi blaſkiem
próżney ozdoby?
Będąc iedyną malarſką kretą,
Wzrok wabi błotem złota podnietą,
ciągnie obłudą.
Jak obrzydłego grób tai trupa,
List węże kryie, ropę ſkorupa,
tak grzech ſwe licho
Głaſzcze roſkoſzą niby z profitem,
Jak iuż dogodzi, wraz puſzcza z kwitem
Dobra wiecznego
Niewidząc zdrady, wlot złości chwytam
Paſtki, wądoły, gdzie ſą nie pytam
w brod idąc tonę.
Widzą ſwą nędzę ciemni ubodzy,
Ja gorſzy ślepak w źyciu bez wodzy
ſilno niezważam.
Ze wyuzdane chuci, iak ſzkapy
W Krótce roznioſą: piekielne rapy