szym bratem. Zrobisz to, nieprawdaż? I ty dobry jesteś, — dobry!
Położyła mi rękę na ramieniu z taką siostrzaną pieszczotą, że zupełnie straciłem głowę. Przybycie tego chłopca zmieniało całkiem moję rolę: w takim stosunku — czułem, że sam staję się dzieckiem. A czyż mogłem jéj odmówić? Odwrócić się od jéj brata?
W milczeniu patrzyłem na kadeta, który téż, nic nie mówiąc, nie spuszczał ze mnie wzroku. Nagle Zeneida rozśmiała się głośno i popchnęła nas ku sobie.
— No, uściskajcie się, dzieci!
Uściskaliśmy się.
— Chcesz iść do ogrodu? — spytałem kadeta.
— I owszem, — odpowiedział, prostując się, jak we froncie.
Zeneida roześmiała się znowu. Zauważyłem, że nigdy jeszcze nie miała tak ślicznych rumieńców, tak ciepłéj, przejrzystéj cery.
Wyszliśmy z Włodziem do ogrodu; w naszym była stara huśtawka. Posadziłem go na cieńkiéj desce i zacząłem bujać. Chłopiec siedział prosto, trzymając się sznura, w swoim grubym mundurku, zapiętym pod samą szyję.
— Rozepnij kołnierz, — rzekłem. — Niewygodnie.
— Nic nie szkodzi. Przywykłem, — odparł znów krótko, urzędowym tonem i chrząknął zlekka.
Podobny był do siostry; oczy szczególniéj przypominały ją bardzo. Bawienie go sprawiało mi pewną przyjemność, a jednocześnie gryzący smutek, i tęsknota nie ustępowały z serca. Ot, i zostałem chłopcem, myślałem z goryczą, a wczoraj jeszcze...
Przypomniało mi się, że zgubiłem w nocy scyzoryk; poszliśmy go odszukać i znalazłem zaraz. Kadet był nim zachwycony, więc darowałem mu go chętnie. Zciął gałązkę wierzbową, zręcznie wykręcił z niéj fujarkę i zaczął przygrywać. I „Otello“ grał na fujarce!...
Strona:Iwan Turgieniew-Pierwsza miłość.djvu/70
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.