Strona:Iwan Turgieniew-Pierwsza miłość.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakże to być może? — rzekł gospodarz, wyraźnie niezadowolony, — i ja o sobie nie mam nic do powiedzenia. Nie kochałem się wcale przed poznaniem Anny Iwanówny, mojéj żony, a z nią wszystko nam poszło, jak z płatka: rodzice sami swatali, podobaliśmy się sobie nawzajem, i ożeniono nas, nie zwlekając. Historya moja skończona w trzech słowach, jak panowie widzicie. Prawdę powiedziawszy, podnosząc tę kwestyą, nie miałem siebie na myśli, ale was — bez obrazy — starzy kawalerowie. Może choć pan, Włodzimierzu Piotrowiczu, powiesz nam co ciekawego?
— Moja pierwsza miłość rzeczywiście nie należy do zwyczajnych — odparł po pewnym namyśle czterdziestoletni, trochę łysy brunet — ale...
— Tém lepiéj, tém lepiéj! — jednogłośnie zawołał Sergiusz Mikołajewicz i gospodarz. — Prosimy, słuchamy, zacznij pan opowiadanie...
— I owszem; albo nie... Nie będę opowiadał, nie umiałbym. Wypowiedziałbym wszystko w kilku słowach: krótko i sucho, lub mimowolnie wpadł w przesadę. Jeśli się panowie zgodzicie, opiszę dla was to zdarzenie i przeczytam, gdy się zejdziemy.
Nie chciano zgodzić się na to, ale Włodzimierz Piotrowicz postawił na swojém. We trzy tygodnie poźniéj zebrali się znowu i przeczytał im co następuje:




ROZDZIAŁ I.

Miałem lat szesnaście, a było to latem 1833 roku.
Mieszkałem w Moskwie, przy rodzicach. Z wiosną najęliśmy letnie mieszkanie w pobliżu Kałuzkich rogatek, naprze-