Strona:Iliada2.djvu/306

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

On męztwem, wzrostem, wszystkie przewyższa rycerze,        283
I, po boskim Achillu, pierwsze mieysce bierze.
On przebił drogę między silnemi orszaki.
Jak odyniec, przez gęste przedarłszy się krzaki,
Rozpędza psów i ludzi, gdy kłami zaszczęka;
Tak wielkiego Aiaxa niezwalczona ręka,
Skupione przy Patroklu rozbiia Troiany,
Mniemaiące, że wezmą łup tak pożądany.
Hyppotoy, przed Hektorem chcący się zaszczycić,
Już za nogi Patrokla nie omieszkał chwycić,
Już ie pasem uwiązał: choć broń gęsta godzi,
Nic nie zważa, i z pola precz z trupem uchodzi,
Gdy go w téy pracy nagle ostry cios dogonił,
A mimo chęci wszystkich, nikt go nie zasłonił.
Bo przebiwszy się Aiax przez tłumy rycerzy,
Natychmiast go w miedzianą przyłbicę uderzy:
Od długiego pocisku na dwoie miedź pęka,
Tak iéy tęgi cios dała, i dzida i ręka:
Mózg razem z krwią zmieszany na powietrze prysnął.
Z niego gdy wyrok siłę i duszę wycisnął,
Upuszcza nogę z ręki, którą iuż nie włada,
I przy Patroklu czołem na ziemię upada.
Tak zdala od oyczyzny legł zacny syn Leta,
Kochanie swych rodziców, młodzieży zaleta,
Ni się za wychów oycu, ni matce wypłacił,
Bo Aiaxa orężem prędko życie stracił.