Strona:Iliada2.djvu/059

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Od Meryona zbroia Ulissowi dana,        257
On mu pożycza łuku, miecza i kołczana:
W szyszaku zaś dla głowy obrona zupełna,
Wewnątrz go wzmacnia rzemień i wyścieła wełna,
A zewnątrz ma pokrycie i piękne i trwałe:
Ciągną się długim rzędem kły odyńca białe.
Amintora złamawszy dom silnie wzmocniony,
Niegdy Autolik wyniósł ten łup z Eleony:
Dał go Amfidamowi przyiaciel uczynny.
Ten ustąpił dla Mola, iako dar gościnny,
A oyciec go pozwolił tobie, Meryonie:
Dzisiay zdobi ślachetne Ulissesa skronie.
Tak uzbroieni, pierwsze zostawuią wodze,
A sami pośpieszaią w przedsięwziętéy drodze.
Minerwa dla nich czaplę zsyła przewodnikiem.
Nie widzą iéy w ciemnościach, ale za iéy krzykiem,
Słysząc go po prawicy, kieruią swe ślady.
Ucieszony Ulisses tak wzywa Pallady.
„Słuchay mię, córo gromy niosącego pana!
Twoia pomoc we wszystkich pracach mi doznana,
Wiem ia, że mi za każdym towarzyszysz krokiem.
Racz więc i dziś łaskawem na mnie spoyrzeć okiem.
Niech zdrowo nas wróconych Achiwi obaczą,
A Troianie naszego czynu długo płaczą.„
Znowu Tydyd z kolei tę modlitwę czyni:
„Wielka córo Jowisza, przemożna bogini,